Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To zamach na tutejszych ludzi i na białoruskość!

Krzysztof Jankowski
Starosta Włodzimierz Pietroczuk
Starosta Włodzimierz Pietroczuk
Gorąca atmosfera towarzyszyła poniedziałkowej wizycie senackiej komisji środowiska w Białowieży.

Senatorowie przyjechali do Białowieży, by poznać lokalną opinię o planach poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego.

- Utrudnianie prowadzenia działalności gospodarczej, dyskredytowanie działań leśników i próba powiększenia parku, to zamach na lokalną społeczność i na mniejszość białoruską! - twierdzili lokalni przedsiębiorcy. - My skargę na działalność ekologów skierujemy do prokuratury!

Obok nich w spotkaniu wzięli udział samorządowcy, wojewoda, leśnicy i grupa działaczy organizacji proekologicznych. Konkretów nie ustalono, bo też i ich być nie mogło.

- Przyjechaliśmy tu po to, by poznać stanowiska wszystkich grup zainteresowanych tematem poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego - mówił Zdzisław Pupa, przewodniczący senackiej komisji środowiska.

Niech nam to obieca rząd
Reprezentujący samorządowców starosta hajnowski przełożył jednak senatorom stanowisko lokalnych władz.

- Chcemy kompromisu pomiędzy potrzebami przyrody i ludzi - mówił starosta Włodzimierz Pietroczuk. - Bylibyśmy skłonni przyjąć tegoroczne propozycje ministra, ale pod pewnymi warunkami.

Tu starosta wymieniał m.in.: umowę regulującą zasady finansowania inwestycji z obiecanych w zamian za zgodę na rozszerzenie parku 100 mln zł kredytów z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska; dokument regulujący wzajemne relacje oraz korzystanie z dóbr puszczy przez mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców; rekompensatę utraconego podatku leśnego.

- Obok środków ograniczających się do kompetencji NFOŚ chcemy, byśmy mogli łatwiej pozyskiwać środki na poprawę dostępności komunikacyjnej naszego regionu - mówił Pietroczuk. - I najważniejsze: oczekujemy wsparcia dla idei gazyfikacji naszego powiatu.

Starostę wsparli też inni lokalni samorządowcy. Podkreślali też, że z ich punktu widzenia lepszym byłoby, gdyby obiecany program rozwoju okolic Puszczy Białowieskiej realizował cały rząd, a nie tylko ministerstwo środowiska.

- A środki na ten cel były zapisane bezpośrednio w budżecie państwa - mówił starosta hajnowski.

Zagrywka pod publiczkę
Uczestniczący w dyskusji wiceminister środowiska i Główny Konserwator Przyrody Janusz Zaleski podchodził do tych postulatów ze zrozumieniem, ale też niczego nie obiecywał.

- Los puszczy wymaga zadumy i refleksji - mówił. - Chcemy, by puszcza zyskała wyższy statut ochronny, ale dostrzegamy też potrzeby mieszkańców tych ziem.

Zaleski podkreślał, że nowy minister środowiska wyszedł w tym roku z nową propozycją do samorządów.

- Obiecane z NFOŚ środki finansowe już są do wzięcia - zapewniał. - By ułatwić procedury, scedowaliśmy obsługę tych funduszy na oddział wojewódzkiego NFOŚ w Białymstoku.

Minister podkreślał też, że tegoroczna propozycja strony rządowej zakłada włączenie w granice Białowieskiego Parku Narodowego nie kolejnych 20 tys. ha puszczy (a taka była pierwotna propozycja poprzedniego ministra) lecz już tylko 10,5 tys. ha.

I właśnie na takie rozszerzenie parku samorządowcy wyrazili wstępną zgodę. Przeciwko są za to… ekolodzy.

- Dużą część tych dziesięciu hektarów stanowią obszary i tak objęte już ochroną w ramach rezerwatów - mówił Adam Bohdan z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot w Białymstoku. - Takie poszerzenie parku będzie więc tylko zagrywką pod publiczkę, zmianą kosmetyczną, a nie realną, prowadzącą do zwiększenia ochrony przyrody.

Tym się zajmie CBA!
Z kolei zupełnie przeciwko planom zmian w puszczy opowiadali się lokalni przedsiębiorcy.
- My mamy podpisane kontrakty. Potrzebujemy surowca, a nie próchna, w które zamienia się niezagospodarowana puszcza - mówił Józef Sawicki, reprezentant przedsiębiorców ziemi hajnowskiej. - My dajemy mieszkańcom zatrudnienie, ale robotę psują nam ekolodzy. To trutnie, które stosują terroryzm ekologiczny. Ich poczynaniami powinien zająć się Urząd Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralne Biuro Antykorupcyjne!

Sceptycznie nastawieni byli też leśnicy.

- Czy my jesteśmy za poszerzeniem parku? A czy mamy być za utratą przez nas pracy? - pytał retorycznie Ryszard Ziemblicki, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.

Ziemblicki podkreślał też, że w okolicach puszczy funkcjonuje 637 firm, które są związane z je eksploatacją.

- Przerabiają drewno, zajmują się rękodzielnictwem czy transportem drewna. Zatrudniają 2860 osób, które utrzymują dalsze 11 tysięcy - wyliczał.

Za poszerzeniem parku opowiadali się tylko przedsiębiorcy nastawieni na agroturystykę.
- Mówi się, że pozostawiony sobie las produkuje tylko robaczki, próchno i zgniliznę. Ale to właśnie dla tych robaczków przyjeżdżają do nas turyści - podkreślała Olimpia Pabian, właścicielka firmy agroturystycznej z Białowieży.

Stanowiska zwaśnionych stron tonował wojewoda podlaski Maciej Żywno.

- Potrzebujemy w tej sprawie jasnych stanowisk, nad którymi będzie można pracować w drodze do ostatecznego porozumienia - mówił wojewoda. - Nie możemy też pozostawiać mieszkańców samych sobie. Raczej warto pomyśleć nad szerszym, wojewódzkim programem dla Puszczy Białowieskiej, który połączyłby i koordynował działania zmierzające z jednej strony do poszerzenia parku, a z drugiej - polepszenia jakości życia mieszkańców tych ziem.

ZDANIEM UCZESTNIKÓW DYSKUSJI

Mikołaj Janowski, radny sejmiku wojewódzkiego:
- Wizję poszerzenia parku trzeba mieć szerszą. Nie można patrzeć na tę sprawę tylko zza biurek w Warszawie albo Brukseli. Podam taki przykład: Wisła zalewa Warszawę, a mieszkańcy bronią się przed wielką wodą. Czy znajdzie się odważny ekolog, który powie warszawiakom, żeby zeszli z wałów, bo przecież to Warszawa stanęła na drodze Wisły, a nie odwrotnie? Więc trzeba pozwolić zalać wodzie miasto, bo tak chce natura. A tak tłumaczy się mieszkańcom Białowieży: wyjedźcie z puszczy, bo tak chce natura… Nie krytykujmy naszych leśników. To oni mogą uczyć urzędników unijnych ochrony przyrody, a nie na odwrót. Bruksela ma swoją puszczę? Nie. A nasi leśnicy mają. To kto lepiej potrafi zadbać o przyrodę? Leśnicy zostali zastraszeni. Nie mogą powiedzieć ani słowa. Kto odważy się teraz podjąć decyzję, by wyciąć stary, spróchniały dąb stojący przy szosie do Białowieży? Nikt. Ale kto z kolei będzie odpowiadał za nieszczęście, gdy ten dąb zwali się na samochód przejeżdżającego ekologa i go zabije? Zrozummy, że człowiek musi być dla przyrody, ale i przyroda dla człowieka. Nie zostawiajmy jej samotnej. Bądźmy "z nią".

Jan Gwaj, przewodniczący rady gminy Białowieża:
- To, że dziś nasza puszcza jest piękna, to zasługa leśników i tutejszych mieszkańców. A to, że ja mam dziś potężną figurę, to efekt dziczyzny skłusowanej przed laty przez mojego ojca. Moi sąsiedzi, mieszkańcy okolic puszczy, nie widzą jakiegokolwiek sensu w poszerzaniu parku. Dzieje się tak głównie dlatego, że o plany zwiększenia ochrony tych lasów nikt ich nie pyta. Mieszkańcy Białowieży nie wywieźli stąd puszczy furmankami. Szkody w niej zrobiła wiele lat temu eksploatacja prowadzona na zamówienie z zewnątrz.

Dr inż. Włodzimierz Poskrobko, emerytowany technolog drewna:
- Puszcza Białowieska była kiedyś cudem, ale dziś nim już nie jest. Szacuje się, że rośnie w niej jedynie 15 proc. lasów naturalnych. Reszta, to drzewostany mniej lub bardziej zdegradowane. Puszczę jeszcze jakieś 25 lat trzeba przebudowywać. W przyrodzie to nie jest długi czas. A za ćwierć wieku nasze dzieci ocenią, który las jest w lepszym stanie - ten, w którym prowadzono gospodarkę, czy ten w parku, gdzie przyrodzie dano wolną rękę. Dąb pod starym dębem nie wyrośnie z samosiewu. Trzeba go sadzić w szkółce. W puszczy jest około miliona martwych kikutów dębowych, sosnowych i świerkowych. Można je wyciąć i przeznaczyć na pomoc dla ofiar powodzi.

Anatol Ochryciuk, burmistrz Hajnówki:
- Wiele zagrożeń dla przyrody niesie nieumiejętnie prowadzona polityka energetyczna czy gospodarki odpadami. Jednak w tych dziedzinach nie słychać głośnych protestów organizacji ekologicznych, które jednak podnoszą głos, gdy chodzi o wycinkę drzew w puszczy. Gdy w ubiegłym roku mieliśmy wielki kłopot z zamkniętym wysypiskiem śmieci, to nie doczekaliśmy się pomocy organizacji ekologicznych przy jego rozwiązywaniu. Trzeba pamiętać, że każde ograniczenie ilości pozyskiwanego z puszczy drewna niesie za sobą groźne skutki społeczno-gospodarcze. Firmy przerabiające drewno już znacznie zmniejszyły zatrudnienie. Wielu ludzi wykształconych musiało wyjechać z naszego regionu w poszukiwaniu pracy. To są dla nas sprawy bolesne. Jeśli rząd chce naprawdę chronić puszczę, to niech przeznaczy na ten cel pieniądze nie stawiając żadnych warunków.

Janusz Zaleski, wiceminister środowiska i Główny Konserwator Przyrody:
- Rząd już wielokrotnie podejmował próby poszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego. Nie udawały się one, bo były narzucane arbitralnie. Dopiero w 2008 r. minister środowiska prof. Maciej Nowicki wystąpił z nową propozycją: Białowieskiego Programu Rozwoju. Ministerstwo wyasygnowało fundusze, które mogłyby pomóc w podjęciu tej decyzji. Negocjacje były trudne. W tym roku zmniejszyliśmy skalę powiększenia parku, a zwiększyliśmy pomoc finansową. Teraz czekamy na przychylną reakcję lokalnych samorządów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna