Ul. Sikorskiego. Bankructwo sklepu

- Zostaliśmy odcięci od świata - alarmuje Teresa Dobrowolska, właścicielka dużego sklepu spożywczego przy ul. Sikorskiego.

- Z dnia na dzień, bez uprzedzenia nas, zamknięto ulicę. Klientów można teraz policzyć na palcach jednej ręki, bo większość z nich stanowili ludzie zmotoryzowani, robiący zakupy w drodze do pracy lub do domu. Wszyscy pracownicy dostali wypowiedzenia - nie kryje żalu.

Działalności, którą kobieta prowadzi od ponad 20 lat, nie może zawiesić, bo zmarnowałoby się mnóstwo towaru. Sklep będzie prowadzić sama, z pomocą rodziny. Ale obawia się, że przy tak małych obrotach czeka ją bankructwo.

Klient dojedzie chodnikiem?

26 lutego wykonawca przebudowy ul. Sikorskiego na odcinku od ul. Wojska Polskiego do Nowogrodzkiej wznowił prace po zimowej przerwie. Podobnie jak wcześniej, zamknięta została jedna nitka dwujezdniowej drogi. Po tej jednak stronie działalność prowadzi kilku przedsiębiorców, w tym pani Teresa. Remont ma się zakończyć w październiku.

- Został wytyczony dojazd do sklepu od strony ul. Szerokiej, wykonawca zobowiązał się do ustawienia tablic o tym informujących - tłumaczy Łukasz Czech z łomżyńskiego ratusza.

Ale ten dojazd to fikcja - mało który kierowca jest w stanie trafić osiedlowymi uliczkami, a później gruntową dróżką do sklepu. Teresa Dobrowolska prosiła urzędników o wykonanie zjazdu bezpośrednio z ul. Sikorskiego. Takie rozwiązanie funkcjonowało w ub. roku na drugiej nitce w przypadku wyjazdu z remizy straży pożarnej. Teraz urzędnicy przekonują, że byłoby zbyt niebezpieczne.

Pani Teresa uważa, że urzędnikom brak jest dobrej woli. Odsyłano ją od drzwi do drzwi. Jedna z urzędniczek przyznała, że "jest tylko pionkiem" i niewiele może. Najlepiej chyba, gdyby zainteresowana sama przygotowała projekt zastępczy organizacji ruchu, zatwierdzony przez policję. Zaproponowano jej za to przedziwne rozwiązanie - kierowcy mogliby dojeżdżać chodnikiem od strony Wojska Polskiego. Syn pani Teresy, Adam, przeprowadził eksperyment. Przejechał tym chodnikiem, filmując drogę przed sobą. Na nagraniu widać, jak bardzo jest to niebezpieczne. Piesi (w tym kobieta z dzieckiem w wózku) musieli uskakiwać przed autami na trawnik.

Chcą odszkodowania od miasta

Właścicielka deklaruje, że jest w stanie ponieść koszty wykonania tymczasowego wjazdu z ul. Sikorskiego do sklepu. Skierowała pismo z prośbą o interwencję do wiceprezydenta Beniamina Dobosza.

- Na chwilę obecną niemożliwe jest wykonanie takiego zjazdu ze względu na prowadzone roboty, a także na bezpieczeństwo - twierdzi Adam Zaremba, kierownik budowy, odpowiedzialny również za tymczasową organizację ruchu. - Chcemy jednak puścić ruch drugą nitką jak najszybciej, jeśli się uda, już na początku maja - dodaje.

Czy biznes pani Teresy przetrwa do tego czasu? I czy możliwe będzie ponowne zatrudnienie zwolnionych osób?

- Klienta się już nie odzyska, on się przyzwyczai kupować gdzie indziej - zauważa sceptycznie właścicielka sklepu i zapowiada, że wystąpi do miasta o odszkodowanie. Do tej pory tego typu sprawa nie miała miejsca w Łomży.