Każdego roku, mniej więcej w połowie sierpnia, wczesnym rankiem przed cerkwią przy ul. św. Mikołaja w Białymstoku gromadzi się setki wiernych, którzy wybierają się na Świętą Górę Grabarkę. Choć uczestniczą w porannym nabożeństwie, ubrani są inaczej niż zwykle w niedziele i święta. Kobiety mają na sobie długie sukienki lub spódnice, a na głowie - chusty. Zarówno dorośli, jak i dzieci, niosą wypchane po brzegi plecaki i torby. Niemal wszyscy zgromadzeni przy świątyni trzymają kurczowo w rękach drewniane krzyże różnej wielkości. Niektóre z nich mają zaledwie kilkanaście centymetrów, inne - nawet ponad metr. Wszystkie są zrobione bez użycia gwoździ. Widnieją na ich imiona osób, w intencjach których chcą się modlić pątnicy.
Nawet kilka minut przed wyruszeniem wiele osób stoi jeszcze w długich kolejkach, by zapisać się na największą pielgrzymkę prawosławnych.
- Chodziłam na Grabarkę już chyba z pięć razy. Może więcej. To się nie nudzi, bo za każdym razem jest zupełnie inaczej - opowiada Joanna Olchowik z Bractwa Młodzieży Prawosławnej w Białymstoku.
Muzyką jest głos pielgrzymów
Dni spędzone na prawosławnej pielgrzymce wyglądają podobnie. Pobudka wczesnym rankiem, mało czasu na śniadanie i pożegnanie się z gospodarzami, u których spędzało się noc. Później zbiórka i kilka godzin marszu, przerywanego tylko krótkimi postojami.
- Po południu, na najdłuższym przystanku, jemy obiad przygotowany przez mieszkańców miejscowości, w której się zatrzymaliśmy. Ludzie są bardzo przyjaźnie do nas nastawieni, bardzo cierpliwi i gościnni, mimo że co roku odwiedza ich tylu pielgrzymów - mówi Joanna Olchowik.
Podczas całej wędrówki na Święte Miejsce prawosławnych, panuje spokój i atmosfera prawdziwego uduchowienia. Wszyscy, bez względu na wiek, w skupieniu uczestniczą w kolejnych nabożeństwach i odmawiają modlitwy.
- Podczas pielgrzymek nie używamy instrumentów. Pod tym względem jest u nas zupełnie inaczej niż na pielgrzymce katolickiej. Nie gramy na gitarach ani fletach. Muzyką jest dla nas tylko nasz głos - opowiada Joanna.
Śpiew z bohohłasnikiem
Niemal wszyscy pielgrzymi przed wyruszeniem w drogę kupują specjalny śpiewnik tzw. bohohłasnik. Zawarte są w nim tradycyjne pieśni pielgrzymkowe. Na jednej kartce zapisane są słowa pieśni w języku cerkiewnosłowiańskim, a na drugiej - zapis, jak należy wymawiać poszczególne wyrazy. Choć niemal żadna z tych pieśni nie jest śpiewana podczas nabożeństw w cerkwi, wszyscy doskonale je znają.
Sedno wędrówki w jednej chwili
- Najpiękniejszy i zarazem najtrudniejszy jest moment dojścia na Świętą Górę. Nie marsz, nie bolące nogi i stopy, ale ta jedna chwila. Mało kto wtedy nie płacze. Człowiek ma wtedy już tak bardzo mało sił, a wszyscy i tak padają przy cerkwi na kolana i tak trzy razy ją okrążają. Ten dodatkowy ból jest straszny, ale odczuwa się go już jakby inaczej, jakoś mniej - opowiada uczestniczka wielu pielgrzymek.
W przeddzień święta Przemienienia Pańskiego na zboczach Świętej Góry nie ma wolnych miejsc. Pątnicy zajmują każdy wolny skrawek ziemi przed postawionym przed świątynią ołtarzem. Przed cudowną ikoną składają swoje prośby i dziękują za to, że po raz kolejny udało im się pokonać liczącą ok. 150 km trasę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?