- Chcę zapłacić kartą - mówię.
- Na zbliżenie? - pyta, a ja już widzę, że coś zaczyna się dziać.
- Tak - odpowiadam. - Możemy się zbliżyć - dodaję i po chwili już tego żałuję. Przykładam kartę do podanego czytnika. Na monitorku wyświetla się napis, że transakcja się dokonała.
- Już? Tak szybko? - blondyna patrzy na mnie wyzywającym wzrokiem.
- Tak - powtarzam twardo. Facetowi po pięćdziesiątce, w miarę poważnemu, ojcu dwojga dorosłych dzieci nie wypada przecież brnąć w tego typu gierki.
Ale sprzedawczyni nie daję za wygraną.
- Z wami, facetami, zawsze tak jest - szczebiocze. - Raz, dwa i po wszystkim.
Udaję, że nie wiem o co chodzi, zabieram zakupy i czmycham ze sklepu.
Następnym razem wszystko powtarza się, ale w wersji „hard”.
- Będziemy się zbliżać? - pyta blondyna niemal od progu.
Zachowuję daleko idącą powściągliwość. Ale zastanawiam się, czy ona tak do wszystkich, czy tylko na mnie się uwzięła?
Teraz, kiedy żona wysyła mnie do osiedlowego sklepu, to, na wszelki wypadek, nadrabiam kilkadziesiąt metrów, by zahaczyć o bankomat. Będę płacił gotówką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?