Inwestor upiera się przy biogazowni

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Przypomnijmy, że przeciwko powstaniu biogazowni protestuje ok. 600 okolicznych mieszkańców, którzy obawiają się głównie uciążliwego smrodu, ale też spadku wartości ich nieruchomości. Władze gminy zgodziły się za pierwszym razem na postanie inwestycji. Wtedy oponenci zaskarżyli tę decyzję do SKO, które ją uchyliło. Za drugim razem wójt nie zgodził się, a decyzję zaskarżył inwestor. SKO zwróciło dokument do poprawki. Trzecią odpowiedź władze gminy przygotowywały przez kilka miesięcy i, jak informowaliśmy, po raz drugi nie zgodziły się na budowę.

- Naruszy to interes społeczny - tłumaczył Sławomir Renkiewicz, wójt gminy Przerośl. - A inwestor, mimo, że był o to proszony, nie wskazał alternatywnej lokalizacji i nie przeprowadził stosownych rozmów z rolnikami. Nie próbował osiągnąć kompromisu i nie chciał uwzględnić racji mieszkańców.
Zdaniem przedstawiciela firmy Biopower, argumenty wójta gminy Przerośl są bezzasadne, a niektóre nawet mijają się z prawdą.

- Wójt nie może nam odmówić, bo nie ma żadnych środowiskowych, ani technicznych przeciwwskazań do tego, aby ta inwestycja w tym miejscu nie powstała - twierdzi Remigiusz Bystry. - Opiera się tylko na proteście mieszkańców, których obawy nie mają żadnego uzasadnienia. Próbujemy tym ludziom uświadomić, że ta inwestycja może przynieść dla nich same korzyści, ale oni z niewiadomego dla nas powodu nie chcą tego nawet słuchać.

Bystry dodaje, że jego firma w kraju ma już pozwolenie na budowę 10 podobnych biogazowni. - Nigdzie nie było aż takiego sprzeciwu - twierdzi. - Myślę, że w tym przypadku ludzie też zrozumieją, że takie inwestycje nie szkodzą.