W skrajny pesymizm jednak nie popadam. Nie skłania mnie ku temu nawet ostatnia fatalna passa Jagiellonii. Gdy w rundzie jesiennej białostoczanie przegrali z Pogonią Szczecin 1:2, Lechią Gdańsk 0:3, Górnikiem Łęczna 2:3, Wisłą Kraków 1:4, zremisowali z Podbeskidziem Bielsko Biała 1:1 i przegrali z Piastem Gliwice 0:2, wielu komentatorów głosiło o kryzysie zespołu trenera Michała Probierza. Ja zaś, podsumowując I rundę rozgrywek, stwierdziłem, że żadnego kryzysu nie było, a wyniki te odzwierciedlają obecną siłę Jagiellonii. Niedawne rewanże potwierdziły moją tezę: remis z Pogonią 0:0, porażka z Lechią 1:5, wygrana z Górnikiem 1:0 oraz porażki z Wisłą 1:5, Podbeskidziem 0:3 i Piastem 0:2. Na szczęście w grupie spadkowej nie ma już Piasta, Pogoni i Lechii. Termalica, Górnik Zabrze, Śląsk i Korona są zaś znacznie słabsze. Poza tym po jesiennej kiepskiej serii Jagiellonia zaczęła wygrywać i piąć się w tabeli. A że historia lubi się powtarzać...
Mnie jednak najbardziej martwi dziurawa linia defensywna Jagi. W 30 meczach zespół stracił 54 gole, czyli prawie dwa w jednym spotkaniu. Wprawdzie trenerzy twierdzą, że za grę obronną odpowiada cała drużyna, to jednak ostatnio Bartłomiej Dąbrowski kapitulował po ewidentnych błędach kolegów.
Głównymi winowajcami byli Sebastian Madera i Igors Tarasovs. Niemniej nie uważam, że kosztowne pomyłki wynikały z ich słabszej formy piłkarskiej. Moim zdaniem są one konsekwencją beznadziejnej sprawności ogólnej stoperów Jagiellonii.
Obydwaj są mało zwrotni, przez co i wolni. Mijani przez rywala najczęściej widzą już tylko jego plecy. A o dogonieniu przeciwnika mogą pomarzyć. Gdy zaś upadną, zanim się podniosą z murawy piłka jest już od nich daleko. Niestety, strzelający gole rywale także.
Madera i Tarasovs mierzą sobie po 190 centymetrów. Ale wzrost nie jest wcale dla nich usprawiedliwieniem. Przed laty miałem przyjemność przeprowadzić w Kow-nie dłuższą rozmowę z Arvy-dasem Sabonisem. Litewskiego giganta (221 cm), sławę nie tylko europejskiej koszykówki, ale i ligi NBA, zapytałem skąd u niego znakomita sprawność (nie tylko popisywał się wsadami i rzutami hakiem, ale także kozłując przez pół boiska nie pozwalał dogonić się rywalom, kozłował piłkę nawet „w parterze”, leżąc na parkiecie). Litwin odpowiedział, że z lekcji wychowania fizycznego. Zanim jako 13-latek zaczął trenować koszykówkę nauczyciele zadbali bowiem, by był wygimnastykowany. Bieg, skoki, skłony, przysiady, a dopiero później, po latach, piłka do rąk.
Niestety, wydaje się, że ani Madera, ani Tarasovs nie mieli takich nauczycieli. Jako chłopcy potrafili kopać piłkę, więc z miejsca zapewne zaczęli trenować futbol. A jak mówi mądrość przysłowia „czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?