Można oburzać się na zachowanie burmistrz Krynek. Takie zachowania trzeba bowiem pokazywać i piętnować, bo są co najmniej dwuznaczne. Ale nie ma co się oszukiwać. Krynki nie są jakąś białą plamą na mapie naszego powiatu, gdzie dzieją się takie rzeczy.
Wystarczy dobrze się rozejrzeć. Powiązania pomiędzy burmistrzem (wójtem) a radnymi są niemal codziennością. Oficjalnie każdy zaprzecza takim układom i celom, któremu mają służyć te układanki, ale w kuluarowych rozmowach włodarze mówią wprost, że to sposób na kupowanie przychylności radnych. Aby tych, którzy są w koalicji utrzymać przy sobie, a u tych, którzy reprezentują tzw. opozycję, zyskać przychylność. Karta przetargowa zawsze jest ta sama - praca w urzędzie albo w zarządzanych jednostkach: szkołach czy spółkach miejskich. Jak nie dla samego radnego, to dla małżonka, dzieci, zięciów i synowych.
Takie praktyki były, są i będą. Niestety, są nie do wyplenienia. Bo dopóki praca będzie towarem deficytowym - a dla wielu posada w budżetówce, to szczyt marzeń - dopóty będzie używana jako argument, który nigdy nie zawodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?