Chcesz zrobić coś dla innych? Zrób to za darmo. A jak Cię na to nie stać, to nie pchaj się do polityki - taką, skądinąd mądrą sentencję, usłyszałam kilka lat temu. Słowa te padły podczas spotkania wyborczego z ust młodego mężczyzny, który bez zbędnych emocji przysłuchiwał się zapewnieniom kandydata na radnego.
Ale to nie on jest bohaterem mego felietonu, tylko kapucha, mamona, forsa, czy, jak kto woli, po prostu pieniądze. I to nie byle jakie, tylko te, które za swoją pracę pobierają radni.
Sprawa wynagrodzenia radnych od zawsze budzi niezdrowe emocje. I to nie tylko wśród mieszkańców, którzy chcąc nie chcąc, zrzucają się na ich pensje, więc mają prawo o to pytać, ale co gorsza, także wśród samych zainteresowanych.
Doprawdy niezrozumiałym jest fakt, że radni niemalże alergicznie reagują na wszystkie pytania dotyczące wysokości pobieranych przez siebie diet. Na samo wspomnienie tematu reagują wrogo. Przez lata byłam świadkiem niezrozumiałych gestów, głupich uśmieszków, ucieczek, nie wspominając już o zabójczych spojrzeniach. Niektórzy radni wręcz zachowują się tak, jakby wstydzili się, że w ogóle biorą pieniądze.
Choć to niechybnie pozory, bo nie słyszałam, żeby któryś poświęcił się pracy radnego społecznie, choć sami o sobie lubią mówić, że są społecznikami. Cóż, poprawa samopoczucia nic ich nie kosztuje. My płacimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?