MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O błędach panów w czerni: wybaczalnym Jarguza i niewybaczalnym Siejewicza

Dariusz Klimaszewski
Dariusz Klimaszewski
Dariusz Klimaszewski Archiwum
Historyczne, pierwsze zwycięstwo polskich piłkarzy w turnieju finałowym mistrzostw Europy sprawiło, że niewielu komentatorów poświęciło swoją uwagę prowadzeniu meczu Hiszpania - Czechy przez sędziego Szymona Marciniaka. A warto było je zauważyć, bo: po pierwsze - polski sędzia po raz pierwszy od 1998 roku był sprawiedliwym w meczu piłkarskiego turnieju najwyższej rangi, po drugie - 35-letni arbiter z Płocka spisał się znakomicie - nie był głównym aktorem tego futbolowego spektaklu, co w piłce nożnej, w przeciwieństwie do sztuki scenicznej, jest zaletą.

Takich sędziów na międzynarodowej arenie Polska miała niewielu. Najwybitniejszym z nich był mieszkający w Mikołajkach, w czasach województwa suwalskiego reprezentujący ten piłkarski okręg, Alojzy Jarguz. W mistrzostwach świata w Argentynie w 1978 r. był sędzią głównym jednego meczu i liniowym w dwóch spotkaniach. Podobnie cztery lata później w hiszpańskim mundialu. Tak docenionego przez FIFA arbitra nie mamy do dziś. Znany wszystkim, były prezes PZPN Michał Listkiewicz także sędziował na dwóch mistrzostwach świata (1990 i 1994 r.). Ale nie jako główny arbiter. Był „tylko” asystentem i liniowym. A na mistrzostwach świata 1998 r. we Francji Ryszard Wójcik jako główny poprowadził jeden mecz.

Przed laty w rozmowie z Alojzym Jarguzem, zapytałem go, czy sędziowanie meczów mistrzostw świata sprawiło mu największą satysfakcję. Ku mojemu zdziwieniu odpowiedział na to pytanie negatywnie. I tu opowiedział o zdarzeniu z I-ligowego (dziś ekstraklasowego) meczu:

- Gwizdnąłem jakiś faul, a po sekundach już wiedziałem, że popełniłem błąd. Jeszcze raz gwizdnąłem i zmieniłem swoją decyzję. Odwróciłem się w stronę trybun. Podniosłem rękę w przepraszającym geście. I dostałem brawa. Sędzia nie może wstydzić się swojej pomyłki. Musi od razu przyznać się do niej, a nie wyrównywać swój błąd, sędziując później na korzyść drużyny skrzywdzonej poprzednią decyzją.

Alojzy Jarguz zakończył swoją sędziowską karierę w latach 80. ubiegłego wieku z powodu przekroczenia limitu wiekowego dla arbitrów. Od tej pory aż do 2004 roku nasz region nie miał swojego sprawiedliwego w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Wtedy to do ekstraklasy awansował Hubert Siejewicz z Białegostoku. Na ligowych boiskach spisywał się bardzo dobrze i już cztery lata później jako sędzia międzynarodowy poprowadził mecz Pucharu Intertoto. Siejewicz zbierał dobre recenzje nie tylko od sędziowskich obserwatorów, ale także trenerów, zawodników, dziennikarzy i kibiców. Przed nim stały otworem drzwi do wielkiej kariery międzynarodowej. Niestety, zgubiła go żyłka hazardzisty. Został sfilmowany, gdy zawierał zakłady sportowe w lokalu bukmacherskim. A że jest to zabronione, PZPN rozwiązał z nim w 2013 r. kontrakt sędziego zawodowego. I pewnie dlatego zamiast dziś sędziować we Francji ogląda mecze w TV.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna