Tragedia rozegrała się w lutym 2015 r. we wsi Prudziszki. Do jednej z mieszkanek przybiegła starsza kobieta. Poprosiła o wezwanie policji, bo jeden z braci, a jej syn - osoba niezrównoważona psychicznie, bije drugiego.
Czytaj więcej: Zabójstwo w Prudziszkach: Brat zabił brata. Policjant dyżurny zlekceważył zgłoszenie
Policjant oskarżony, bo zlekceważył wezwanie. We wsi Prudziszki brat zabił brata
- Przyszła sąsiadka i prosiła, żeby przyjechać (...) natychmiast. Syn się awanturuje mocno. Tam strasznie jest - mówiła kobieta.
Telefon odebrał Andrzej Ż., zastępca dyżurnego, policjant z długim stażem. Nie dopytywał jednak o szczegóły. Skojarzył natomiast, o jaką osobę chodzi. Do awanturującego się mężczyzny policja przyjeżdżała w przeszłości wielokrotnie. Andrzej Ż. wiedział również, że o psychicznych dolegliwościach mieszkańca wsi Pru-dziszki. Jednak patrolu na miejsce nie wysłał. Choć jeden, w cywilnym samochodzie, był w tym czasie wolny. Obiecał natomiast, że dotrą tam inni funkcjonariusze. Ale dopiero po zakończeniu interwencji w innej wsi.
Stało się to po około godzinie od telefonu sąsiadki. Wtedy 58-letni mężczyzna już nie żył. Zabił go niezrównoważony brat. Zadawał ciosy m.in. nożem. Śledztwo w sprawie zabójstwa za długo nie potrwało. Sprawca okazał się bowiem niepoczytalny.
Obserwuj nas na Twitterze:
Follow https://twitter.com/wspolczesnaBądź na bieżąco. POLUB NAS na Facebooku:
Prokuratura uznała jednak, że do tego zabójstwa mogło nie dojść, gdyby zastępca dyżurnego odpowiednio zareagował i patrol wysłał od razu. W trakcje śledztwa Andrzej Ż., który niedługo po zdarzeniu odszedł na emeryturę, przyznał się do niedopełnienia obowiązków. Chciał dobrowolnie poddać się karze. Miało to być więzienie w zawieszeniu.
Przed sądem wszystko jednak odwołał. Twierdził, że nieumundurowanego patrolu wysłać nie mógł, bo takie w suwalskiej komendzie obowiązywały niepisane zasady. Ten patrol przeznaczony był do wykonywania innych zadań. A poza tym, jeśli ktoś w ogóle ponosi w tym przypadku winę, to nie on, lecz jego szef, czyli dyżurny. Ostateczne decyzje są podejmowane właśnie przez niego.
Zobacz też: Zabójstwa w Podlaskiem. Dzieci zabiły rodziców, brat zabił brata
W styczniu tego roku suwalski sąd tę argumentację podzielił. Andrzej Ż. został więc uniewinniony.
Prokuratura z tym się nie zgodziła. - Zastępca dyżurnego może podejmować decyzje podobne do tych, które podejmuje jego bezpośredni przełożony - mówił Ryszard Tomkie-wicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.
Śledczy złożyli więc apelację. Sprawa trafiła do suwalskiego sądu okręgowego. A ten utrzymał zaskarżony wyrok w mocy - Andrzej Ż. jest niewinny. To rozstrzygnięcie stało się od razu prawomocne.
Prokuratorzy zastanawiają się teraz, czy nie zainteresować się ówczesnym policyjnym dyżurnym. On także odszedł już na emeryturę.
- Musimy to wszystko dokładnie przeanalizować - mówi prokuratur Rafał Harabur-da. - Na razie jest za wcześnie na tego typu spekulacje.
Obserwuj nas na Twitterze:
Follow https://twitter.com/wspolczesnaBądź na bieżąco. POLUB NAS na Facebooku:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?