Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rydzewo. Zdesperowani mieszkańcy mają dość bierności urzędników

Michał Modzelewski [email protected]
– Takie pęknięcia widać na moim domu i u sąsiadów – pokazuje Ewa Przyborowska, sołtys Rydzewa. – A w domu nawet szklanki się trzęsą jak jadą tiry.
– Takie pęknięcia widać na moim domu i u sąsiadów – pokazuje Ewa Przyborowska, sołtys Rydzewa. – A w domu nawet szklanki się trzęsą jak jadą tiry.
Mieszkańcy mają dość bierności urzędników, bo tylko pilny remont krajowej 61. może przerwać ich codzienny koszmar.

Przez leżące w ciągu drogi krajowej nr 61. Rydzewo każdego dnia przetacza się kawalkada ciężarówek. Stan nawierzchni w tym miejscu woła o pomstę do nieba, a cierpliwość mieszkańców jest bliska wyczerpania. Na ścianach ich domów zaczynają pojawiać się coraz większe pęknięcia. I co prawda remont jest już przygotowany, ale tylko na papierze, bo na realizację inwestycji drogowcy nie mają pieniędzy.

Gdy wszystko się trzęsie

Należąca do gminy Miastkowo wieś jest ostatnią miejscowością na granicy województw podlaskiego i mazowieckiego. Ponad trzy lata temu krajowa 61. na odcinku z Łomży do Ostrołęki przeszła gruntowny remont, ale fragment przechodzący przez Rydzewo został przez drogowców pominięty. Dziś fatalny stan nawierzchni przy tak dużym natężeniu ruchu stał się prawdziwą zmorą mieszkańców.

- To jest po prostu tragedia - twierdzi Ewa Przyborowska, sołtys Rydzewa. - Na tej drodze ciągle pojawiają się tylko koleiny i pęknięcia. A drogowcy ciągle tylko zasypują dziury i wyrównują nawierzchnie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego te półtora kilometra drogi nie zrobiono, choćby dlatego że w tym miejscu jest to marna wizytówka podlaskiego dla kierowców z innych części kraju.

Ale to co dla nich jest co najwyżej niewygodne, dla miejscowych przypomina już raczej koszmar. Na ścianach domu Przyborowskiej, podobnie jak innych położonych w pobliżu felernej trasy, zaczynają pojawiać się liczne pęknięcia. Niektóre długie na ponad metr. Kiedy za jej oknem pojawiają się kolejne tiry, szklanki na stole zaczynają drgać.

Cierpliwość bliska kresu

- Boli nas to, że to ciągle nie zostało zrobione - mówi Teresa Brzostek, miejscowa radna. - Ten odcinek to przecież był ledwie ułamek całej trasy, którą przecież już zrobili. A co więcej, w tym roku kończy się ważność pozwolenia na budowę. I po co w takim razie byłyby te wszystkie przygotowania?

- Przecież jeśli tego nie zrobi, to zmarnują się pieniądze, które dyrekcja wydała na wszystkie przygotowania - podkreśla Łukasz Grabowski, przewodniczący lokalnego komitetu protestacyjnego. - Jesteśmy już coraz bardziej zdesperowani i chcieliśmy nawet zorganizować protest przez blokadę przejścia dla pieszych, ale ani drogowcy, ani policja nam nie pozwolili.

Nikt nic nie może?

- My zaś jako samorząd niewiele możemy zrobić, bo drogi tej rangi nie leżą w obszarze naszych kompetencji - wtóruje Jerzy Wróblewski, wójt gminy Miastkowo. - Od lat prowadzimy korespondencję z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, monitorujemy losy tej inwestycji, ale decyzja w kwestii jej realizowania nie należy do nas.

Z kolei sami drogowcy zarzekają się, że robią co mogą aby plany remontu stały się faktem i mają czyste sumienia.

- Jak dotąd zrobiliśmy ze swojej strony wszystko to, co powinniśmy zrobić - deklaruje Rafał Malinowski, rzecznik białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Mamy pozwolenie na budowę tego odcinka i co roku wnioskujemy o przyznanie pieniędzy.

Wszystko więc w rękach resortu infrastruktury, na którego liście odcinków przeznaczonych do remontu inwestycja jest na odległym miejscu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna