MKTG SR - pasek na kartach artykułów

<I>Wiesław Kowalczyk wygrał precedensowy proces z monopolistą po około sześciu latach dochodzenia swych racji</I>

Maria Kaczyńska
Słupek oznaczający przebieg gazociągu na posesji Wiesława Kowalczyka został przez właściciela posesji przesunięty, aby nie utrudniał poruszania się po działce. W rzeczywistości rura przebiega w odległości 14 m. od widocznego w głębi budynku restauracji. PGNiG w jednym z wariantów rozwiązania problemu proponuje dodatkowe zabezpieczenie rury, zmniejszenie strefy wolnej do 3 m z każdej strony oraz utworzenie kilku przejazdów przez gazociąg. Wówczas, w opinii właściciela gazociągu, działka mogłaby być wykorzystana w 90 procentach.
Słupek oznaczający przebieg gazociągu na posesji Wiesława Kowalczyka został przez właściciela posesji przesunięty, aby nie utrudniał poruszania się po działce. W rzeczywistości rura przebiega w odległości 14 m. od widocznego w głębi budynku restauracji. PGNiG w jednym z wariantów rozwiązania problemu proponuje dodatkowe zabezpieczenie rury, zmniejszenie strefy wolnej do 3 m z każdej strony oraz utworzenie kilku przejazdów przez gazociąg. Wówczas, w opinii właściciela gazociągu, działka mogłaby być wykorzystana w 90 procentach. Maria Kaczyńska
Wiesław Kowalczyk, właściciel posesji przy drodze krajowej nr 8 w Szumowie, wygrał proces ze spółką Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo o usunięcie z terenu posesji gazociągu wysokiego ciśnienia. Wyrok w tej sprawie Sądu Okręgowego w Łomży uprawomocnił się w ubiegłym tygodniu, po oddaleniu przez Sąd Najwyższy kasacji, wniesionej przez pozwaną spółkę.

Podstawą prawną procesu, który odbył się w Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Łomży, był art. 222 Kodeksu Cywilnego. Na jego podstawie Kowalczyk domagał się, aby z jego nieruchomości zostały zabrane "rzeczy będące własnością innego podmiotu prawnego", czyli gazociąg wysokiego ciśnienia.
Budynek na trasie rury
Gdy w lutym ubiegłego roku łomżyński sąd wydał korzystny dla Kowalczyka "wyrok na rurę", przedsiębiorca z Szumowa miał już za sobą wiele lat walki z gazowym monopolistą. Pozwolenie na budowę gazociągu Białystok-Ostrołęka, z odgałęzieniem do Łomży, wydał w 1990 r. ówczesny wojewoda łomżyński. Ku zdziwieniu budowniczych gazociągu w 1993 r. okazało się, że w Szumowie, dokładnie na trasie inwestycji, wznoszony jest budynek restauracyjno-hotelowy. Jego inwestorem był Wiesław Kowalczyk, który działał w oparciu o pozwolenie na budowę, wydane przez Urząd Rejonowy w Zambrowie.
I zaczęła się walka. Najpierw przypominała ona starcie przysłowiowej mrówki ze słoniem. Mająca poparcie władz administracyjnych firma gazownicza dążyła do uznania inwestycji Kowalczyka za "dziką" i rozbiórki budynku. Akcja tylko częściowo się powiodła. Kowalczyk obronił wzniesiony budynek, ale nie otrzymał już zezwolenia na dokończenie zabudowy działki zgodnie z przygotowanymi planami. Natomiast inwestor gazociągu zadecydował o zmianie trasy rury na spornej działce. W efekcie na posesji Kowalczyka powstał 30-metrowy pas, na którym nie wolno nic budować ani po nim się przemieszczać. Pojawienie się gazociągu utrudniło też życie sąsiadowi Wiesława Kowalczyka, który rozpoczynał budowę domu. Sąsiad miał mniej szczęścia. Udało mu się postawić tylko fundamenty. Do dziś na jego posesji niszczeją zgromadzone 10 lat temu materiały budowlane.
Kto winny?
Dramatyczna kolizja interesów państwowego molocha, obecnie spółki gazowniczej ze 100-procentowym udziałem własności Skarbu Państwa, i prywatnego przedsiębiorcy, zrodziła wiele pytań i wątpliwości. Kto działał niezgodnie z prawem: PGNiG czy Kowalczyk? Urzędnicy z ówczesnego Urzędu Wojewódzkiego w Łomży zdecydowanie wzięli stronę gazowników, rzucając Kowalczykowi pod nogi administracyjne kłody. Jednak przedsiębiorca, nie zrażając się początkowymi porażkami, z determinacją zaczął walczyć o swoje. Jak ustalono w wielu postępowaniach, PGNiG zleciło obsługę budowy 52-kilometrowego odcinka gazociągu w granicach ówczesnego woj. łomżyńskiego czyli tzw. inwestorstwo zastępcze Przedsiębiorstwu Realizacji Inwestycji z Łomży. PRI z kolei, występując o pozwolenie na budowę, nie przygotowało rzetelnej dokumentacji. Plan realizacyjny gazociągu, zatwierdzony w 1987 r., był już w roku 1990 nieważny. Ponadto inwestor zastępczy nie zadbał o uzyskanie nie budzącego wątpliwości prawa do dysponowania terenem budowy. Jak się okazało, rzekomą zgodę na wejście na działkę Kowalczyków w Szumowie wyraziła osoba, nie mająca żadnego prawa do dysponowania tą nieruchomością.
Z kolei urzędnicy, działający w imieniu wojewody łomżyńskiego, "kupili" ową dokumentację jako zgodną z wymogami. Mało tego, podejmując decyzję w sprawie pozwolenia na budowę, oparto się tylko o założenia tzw. planu regionalnego woj. łomżyńskiego, w którym działka Kowalczyka figurowała jako rezerwa terenu pod gazociąg. Tymczasem istniał jeszcze plan miejscowy zagospodarowania gminy Szumowo, gdzie teren przy ówczesnej drodze krajowej nr 18 (obecnie nr 8) był przeznaczony pod usługi o charakterze rekreacyjnym, a gazociąg w owym planie był umieszczony po drugiej stronie drogi.
Wszystkie te nieprawidłowości wypunktował Naczelny Sąd Administracyjny, utrzymując w styczniu 2001 r. w mocy decyzję Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego o unieważnieniu pozwolenia na budowę gazociągu na całym odcinku w granicach byłego woj. łomżyńskiego.
Święte prawo własności
Ujawnienie nieprawidłowości przy przygotowaniu procesu inwestycyjnego oraz unieważnienie pozwolenia na budowę niczego nie zmieniły w sytuacji Kowalczyka.
- PGNiG zignorowało moje propozycje przystąpienia do rozmów w sprawie odszkodowania za straty, które poniosłem nie mogąc w pełni zagospodarować działki - mówi przedsiębiorca.
Zdesperowany Kowalczyk wystąpił przeciwko właścicielowi rury z pozwem cywilnym, żądając usunięcia jej ze swojej posesji. Sąd, po przeprowadzeniu postępowania dowodowego, uznał pozew za zasadny. Oparł się przede wszystkim na fakcie, że inwestor gazociągu nie uzyskał zgody właściciela działki lub jego pełnomocnika na dysponowanie terenem. Potwierdził wcześniejsze ustalenie, że osoba, która takie pozwolenie podpisała, nie miała do tego prawa.
Wyrok ten uprawomocnił się w ubiegłym tygodniu, po dziesięciu miesiącach postępowania odwoławczego.
- Teraz jestem na etapie wyczekiwania. W PGNiG nadal nie chcą ze mną rozmawiać - czekają na uzasadnienie oddalenia kasacji przez Sąd Najwyższy - mówi Kowalczyk.
Przedsiębiorca z Szumowa ponowił ofertę rozmów w sprawie odszkodowania za poniesione straty. Wszczęcie egzekucji wyroku uważa za ostateczność.
Roszczeń będzie więcej
Zmagania Kowalczyka z uwagą śledzą jego sąsiedzi. W Szumowie rura przebiega przez kilkanaście zabudowanych posesji.
- W moim przypadku sytuacja była podobna - mów Robert Ambroziak. - Nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak, na działce pojawił się gazociąg.
U państwa Ambroziaków rura także przebiega tuż koło domu. Właściciele posesji nie otrzymali pozwolenia na budowę nowego budynku warsztatu.
Inny sąsiad - o czym wspominaliśmy wyżej - z powodu gazociągu budowę domu zakończył na fundamentach.
Właściciele posesji, przez które przebiega gazociąg, boją się także zagrożenia, jakie stwarza bliskie sąsiedztwo wybuchowej inwestycji. Kilka lat temu pod restauracją Kowalczyka eksplodował ładunek wybuchowy. Wiesław Kowalczyk wszczął alarm dowodząc, że zdarzenie było szczególnie niebezpieczne z powodu bliskiego sąsiedztwa gazociągu, a sąsiedztwo to i brak odpowiedniej strefy ochronnej zagrażają klientom lokalu. Jednak prokurator, który badał sprawę wybuchu (sprawcy nie wykryto), pominął tę kwestię. Niedawno wybuchł pożar na posesji państwa Ambroziaków.
- Przeżyliśmy chwile grozy - mówi Robert Ambroziak - bo mieliśmy świadomość, że tuż obok jest sprężony gaz.
Za brak możliwości pełnego wykorzystania działek oraz istniejące - w ich przekonaniu - zagrożenie zamierzają także ubiegać się o odszkodowanie.
To są gry prawnicze
Hipolit Godlewski, z-ca dyrektora ds. technicznych Regionalnego Oddziału Przesyłu PGNiG w Warszawie przyznaje, że przegrana sprawa z mieszkańcem Szumowa to dla jego firmy problem. Golewski uważa, choć w roku 1990 nie pracował jeszcze w PGNiG, że proces inwestycyjny gazociągu w byłym woj. łomżyńskim był przygotowany właściwie, a późniejsze kłopoty to efekt "gry prawniczej".
- Realizujemy inwestycje ogromnej wartości - podkreślił Godlewski. - Ani lokalne ośrodki władzy, wydające pozwolenia na budowę, ani tym bardziej my, nie jesteśmy zainteresowani jakimikolwiek kłopotami. Dlatego wykluczam uchybienia w przygotowaniu procesu inwestycyjnego.
Zdaniem dyrektora w sprawie tej chodzi wyłącznie o wyciągnięcie od spółki ogromnego odszkodowania. Oczywiście PGNiG pójdzie na ugodę, jeśli roszczenia nie przekroczą "rozsądnych granic".
PGNiG zmaga się jeszcze z innym problemem, który jest skutkiem owych "prawniczych gier". Po unieważnieniu pozwolenia na budowę gazociągu spółka musi uzyskać od lokalnych władz zgodę na jego użytkowanie. Starostwo w Wysokiem Mazowieckiem wydało taką zgodę, ale decyzję uchylił wojewoda podlaski. Za drugim podejściem starostwo, w dniu 7 stycznia br. , wydało decyzję odmowną, gdyż inwestor nie dostarczył oświadczenia kierownika budowy o zgodności wykonania gazociągu z projektem budowlanym i warunkami pozwolenia na budowę. Od roku 1990 firma, która wykonywała gazociąg, przeszła szereg reorganizacji i trudno jest dotrzeć do właściwych osób i dokumentów. Zdaniem dyr. Godlewskiego jest to jednak tylko kwestia czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna