Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Droga do pracy

(db)
Twierdzą, że dojeżdżanie do pracy ma znacznie więcej plusów niż minusów. Wśród nich są tacy, którzym dojazdy zajmują ponad dwie godziny dziennie. Zdecydowana większość kierowników i dyrektorów z powiatu sokólskiego porusza się własnym autem. Niektórzy wolą jednak korzystać z komunikacji autobusowej.

- Dojazdy do pracy mają swoje uroki. To doskonały sposób na relaks - przekonuje Marek Chojnowski, dyrektor szpitala w Sokółce, który od 15 lat przez pięć dni w tygodniu pokonuje trasę z Białegostoku do stolicy powiatu sokólskiego.
Na początku był maluch
Dyrektor Chojnowski, zanim zaczął pracować w sokólskim ZOZ-ie, przez 15 lat wykonywał zawód lekarza ortopedy w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Białymstoku.
- Nie należę do osób, które narzekałyby na dojazdy. Pokonanie drogi z Białegostoku do Sokółki zabiera mi 30 minut. To akurat tyle, żeby posłuchać dobrej muzyki i na spokojnie ułożyć plan dnia - mówi dyrektor.
Pan Marek dojeżdża do pracy fordem. To siódmy samochód, którym dyrektor szpitala przemierza trasę Białystok - Sokółka.
- Zaczynałem od malucha, potem była łada, mały ford, audi, honda i kolejny ford - dodaje Marek Chojnowski.
Rocznie pokonuje on 50 tys. kilometrów. Zdaniem dyrektora, droga z Białegostoku do Sokółki jest tak przyjemna, że często nawet nie zauważy, kiedy zdąży ją pokonać.
Jazda bez korków
Identyczną trasę pokonuje od początku lutego br. Anna Andrzejewska, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego w Sokółce. Pani Anna porusza się fiatem sieną.
- Przyznaję, że bardzo lubię samochodowe podróże. Prawo jazdy zrobiłam już jako 16-letnia dziewczyna. Kierowanie samochodem nigdy mnie nie męczyło i tak jest do dnia dzisiejszego. Kiedy pracowałam w Białymstoku, dotarcie do pracy zajmowało mi prawie tyle samo czasu jak obecnie jazda do Sokółki. Wszystkiemu były winne korki w mieście. Teraz nie muszę już ich pokonywać - mówi Anna Andrzejewska.
Rzut oka na żubry
Sokółczanka Ewa Grasewicz jest kierownikiem Ośrodka Pomocy Społecznej w Szudziałowie.
- Moje dojazdy do Szudziałowa trwają już osiem lat. Przez ponad dwa lata korzystałam z autobusów. Takie dojazdy wiązały się z wcześniejszą pobudką, ale ich zaletą były z kolei poranne rozmowy z innymi pasażerami - przyznaje Ewa Grasewicz.
Teraz pani kierownik dojeżdża do pracy samochodem pracownika szudziałowskiej gminy.
- Zanim dojedziemy na miejsce, mamy okazję przyjrzeć się żubrom, które od kilku dni stoją przy samej szosie - dodaje pani Ewa.
Autobus dowiezie do celu
Na temat dojazdów sporo mogą powiedzieć Elżbieta Jaroszewicz, dyrektor szudziałowskiego Ośrodka Kultury i Tadeusz Ciszkowski, dyrektor Zespołu Szkół w Korycinie. Pani Elżbieta od 11 lat jeździ do pracy z Krynek, natomiast pan Tadeusz od 2000 roku pokonuje trasę z Dąbrowy do Korycina.
- Dziennie przeznaczam na dojazdy ponad dwie godziny. Jestem skazany na autobus, ponieważ nie ma prawa jazdy - mówi Tadeusz Ciszkowski.
Z autobusu zdarza się również korzystać pani Eli.
- Zazwyczaj zimą rezygnuję z jazdy własnym samochodem. Wtedy zdecydowanie wolę stać się pasażerem autobusu - dodaje Elżbieta Jaroszewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna